czwartek, 7 lipca 2016

CZY SPONTANICZNE DECYZJE SĄ DOBRE?

Jak to czasami bywa, ludzie działają pod wpływem emocji.
Bardzo często mówią, że gdyby nie byli napompowani odpowiednimi emocjami na pewno nie postąpili by tak a innej, może nie wybrali by tego co wybrali. Tak naprawdę trudno powiedzieć.
Bo cześć z nich - mam nadzieje, że większość jest zadowolona ze swoich spontanicznych decyzji,
chociażby dlatego, że ja zaliczam się do tej grupy ludzi.

Analizując moje, spontaniczne wybory zaczynając od tych mniej ważnych, które sięgają dzieciństwa typu : czy skaczemy z balkonu czy nie, a może poopalamy się na dachu....no a jakie były tego efekty ? - zwichnięta noga czy trochę poparzona skóra, w drugim przypadku. No a czego można było się spodziewać.
Później były kolejne wybory,bardziej poważne: liceum, studia, które jak na dzień dzisiejszy ni jak mi się przydały - jedna szkoła skończyła się na maturze i nie miała swojej kontynuacji pod względem zainteresowań a z drugą szybciej skończyłam niż zaczęłam.
Po drodze było wiele spontanicznych wyjazdów, które przydzieliłabym do kategorii "bardzo ważne".
Bo jakże rozwijające jest poznawanie zwyczajów innych ludzi, badanie nowych terenów i już nie mówiąc o bardzo rozwijających integracjach. Co prawda po drodze było kilka stłuczek - z czego najbardziej ucierpiało auto i portfel, ale jak to się mówi:"Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło."

Na dzień dzisiejszy z czego jestem najbardziej, najbardziej zadowolona, to z wyboru faceta i Studium Animatorów Kultury.

O szkole dowiedziałam się przypadkiem było to coś w stylu "Słuchaj w Krośnie jest taka szkoła artystyczna, w której na na pewno się odnajdziesz ze swoimi zainteresowaniami... a nie jakaś tam technologia żywności"
i teraz jestem niesamowicie szczęśliwa że poszłam za tą radą. Przez dwa lata mogłam robić to chciałam i nikt mnie w tym nie ograniczał, miałam możliwość sprawdzić się w różnych sytuacjach i zrealizować wiele fajnych pomysłów.
Ta początkowa historia zakończyła się PTAKIEM.

fot. Damian Pawlus

Cała ekipa prowadzących spisała się na złoty medal za całą organizacje tego wydarzenia.
Zostałam zaszczycona wyróżnieniem wśród takich osób jak Mariola Bądyra, Bądyra Mariola i Mariola Mariola w nominacji "BĄDYRA" - to się nazywa oryginalność.
Co prawda razem z Damianem obstawialiśmy na wyróżnienie w kategorii "Zarządza ale nie wiem czym"... no ale "BĄDYRA" samo mówi o sobie.
Dziękuje za PTAKA - niech ćwierka o was cały czas.

 fot.Tomasz Walowski

Standardowo powaga w całej okazałości zachowana.

I można by teraz zaśpiewać  Dżem "Wehikuł czasu" 
Ale dobrze wiemy, że nim się obejrzymy a znów się spotkamy.

*
No i tak to w życiu bywa, że przyszedł kolejny pomysł- szkoła.
Poszperałam trochę tu i tam i zdecydowałam się że spróbuje AKADEMII FILMU I TELEWIZJI w Warszawie, bo czemu by nie.
No i zaczęła się przygoda!
Ledwo przyjechałam nad morze, sprawdzam w necie i mają jedyny termin rekrutacji i rozmowy kwalifikacyjnej i już trzeba jechać do Warszawy bo to za dwa dni!
No to dobra, JADĘ.
Cały dzień na chodzie, potem cała noc w pociągu- ciemno, pusto, zimno i kołatało jak w jakimś horrorze.Na szczęście poznałam chłopaków, z którymi przegadałam pół drogi. Na miejscu byłam umówiona na 14.40, fartem udało mi się wejść przed 11 i nad morzem byłam już z powrotem wieczorem. Powrót pociągiem też był ciekawy, ludzi dziki tłum i zero miejscówek.
A ja jak lwica walczyłam o miejsce siedzące, aby w końcu się na chwile zdrzemnąć.

A sama rekrutacja, jak to rekrutacja, zobaczyli portfolio, pogadali, rozwiązałam co kazali
i po dwóch dniach byłam już na liście.
Tak więc po  wakacjach zaczynamy coś nowego. Zobaczymy czy kolejna decyzja okaże się strzałem w dziesiątkę.


Mistrzem selfie to raczej nie będę.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz